Sesja w słonecznikach i sadzie /Ełk

Ach, co to był za plener! Alejka wśród drzew, pole słoneczników, jeziorko, sad jabłkowy, obok pasieka a nawet zagroda ze zwierzętami! A trafiłam na niego zupełnie przypadkowo, gdy po raz setny przemierzałam na rowerze znaną mi trasę niedaleko domu. Kolejny raz okazało się, że piękne miejsca można znaleźć tuż za rogiem. One są obok nas. Wystarczy tylko mieć oczy szeroko otwarte i nie bać się nawiązywać nowe kontakty z ludźmi.

Jednak sam plener nie wystarczy. Gdyby nie zaangażowanie tej cudownej Rodziny, nic by się tutaj nie wydarzyło. To te szczere emocje, bliskość, zaufanie, ale też poczucie humoru – sprawiły, że owocem naszej sesji zdjęciowej jest jedna z najpiękniejszych historii rodzinnych, jaką miałam przyjemność stworzyć.

Tutaj liczył się ten moment, ta chwila. Jestem ogromnie wdzięczna, że coraz częściej trafiają do mnie osoby o podobnej wrażliwości i podejściu do życia. Ceniące sobie spokój, kontakt z naturą, bliskość relacji i uważność na siebie oraz świat, który nas otacza.

Po naszym spotkaniu Ewelina napisała do mnie:

Jeszcze raz dziękujemy za tą swobodę i naturalność, jakie były podczas sesji, bo zawsze o to mi chodziło, a to pierwsza sesja, gdzie faktycznie tak wyszło :)

I właśnie wtedy, gdy trafiamy na swoich ludzi – dzieją się magiczne rzeczy…